IV Symfonia B-dur op. 60

Dla dzisiejszego słuchacza, który zna wszystkie symfonie Beethovena, potrzeba nieco historycznej wyobraźni, by docenić, jak współcześni mu słuchacze kolejno odbierali te nowe dzieła i jak kompozytor nieustannie kwestionował ich oczekiwania. Z naszej perspektywy legendarny blask, zwłaszcza III, V i IX symfonii, ma nieuchronną tendencję do przyćmiewania otaczających je symfonii i przesłaniania tego, jak nowatorskie były inne dzieła w momencie ich pierwszego wykonania.

Wyzwania rozpoczęły się od I Symfonii Beethovena, z jej otwarciem w „złym kluczu”. Jak słyszeliśmy w pierwszej połowie tego koncertu, II Symfonia nie była w żadnym razie odwrotem, jak często sugerują dzisiejsze komentarze, lecz kontynuowała eksperymenty. Trzecia, potężna „Eroica”, wyraźnie wyznaczyła punkt zwrotny w rozwoju kompozytorskim Beethovena ze względu na swą długość, złożoność, program pozamuzyczny i ambicje estetyczne. Ludzie myśleli: Co Beethoven zrobi – co może zrobić dalej? Jeden z ówczesnych krytyków tak pisał o Czwartej: „To, że kompozytor podąża w swych dziełach indywidualną drogą, widać ponownie w tym utworze; na ile jest to droga właściwa, a nie zboczenie, mogą zadecydować inni. Dla mnie wielki mistrz wydaje się tu, jak i w kilku ostatnich dziełach, niekiedy nadmiernie dziwaczny, a przez to, nawet dla znających się na sztuce przyjaciół, łatwo niezrozumiały i zakazany.”

Zaniedbane dzieło

Biograficzne i historyczne relacje często pomijają Czwartą i przeskakują do słynnej Piątej. W istocie, IV Symfonia Beethovena jest najmniej znaną i wykonywaną ze wszystkich jego symfonii (oczywiście, któraś z dziewięciu musi być) i prawdopodobnie pojawiałaby się jeszcze rzadziej, gdyby nie to, że w celu uzupełnienia nagrań i cykli wykonawczych, takich jak Filadelfijczycy podejmują się w tym sezonie.

Względne zaniedbanie dzieła rozpoczęło się w czasach samego Beethovena. W 1814 roku, kiedy był u szczytu popularnej sławy i sukcesu, krytyk wiodącego czasopisma muzycznego w Europie skomentował, że dostępne są obszerne omówienia jego dzieł, dodając: „Symfonia B-dur mistrza z pewnością została już kilkakrotnie krótko i efektownie opisana, ale nigdy nie doczekała się wyczerpującej recenzji. Czy zasługuje ona na mniej niż którakolwiek z pozostałych?”. Wydaje się, że wtedy, tak jak i teraz, Czwarta pozostawała w cieniu. Jak zauważył pewien spostrzegawczy krytyk w 1811 roku: „Ogólnie rzecz biorąc, dzieło jest pogodne, zrozumiałe i wciągające, i jest bliższe słusznie umiłowanym Pierwszej i Drugiej symfonii kompozytora niż Piątej i Szóstej. W ogólnym natchnieniu możemy go umieścić bliżej Drugiej.”

Beethoven napisał Czwartą późnym latem i jesienią 1806 roku, przebywając w pałacu hrabiego Franza von Oppersdorffa na Górnym Śląsku, z dala od zgiełku Wiednia. Hrabia zatrudnił własną orkiestrę, która wykonała II Symfonię dla Beethovena, który wkrótce zgodził się napisać nową symfonię dla hrabiego, któremu ostatecznie ją zadedykował. Prawykonanie IV Symfonii odbyło się na prywatnym koncercie w wiedeńskim pałacu Lobkowitzów w marcu 1807 roku, a w programie znalazło się także pierwsze wykonanie IV Koncertu fortepianowego (z kompozytorem przy klawiaturze) i Uwertury Coriolana. Niewiele było wówczas opublikowanych komentarzy. Jedna z pierwszych recenzji, ze stycznia 1808 roku, ogólnie chwaliła Symfonię: „Pierwsze Allegro jest bardzo piękne, ogniste i bogate w harmonię, a menuet i trio mają także wyraźny, oryginalny charakter. W Adagio można by czasem żałować, że melodia nie jest tak bardzo podzielona między poszczególne instrumenty.” Pod koniec życia Beethovena, gdy współcześni przyzwyczaili się już do tego, jak dalece kompozytor poszerzył granice muzyki, uznali IV Symfonię za klasykę. Jeden z krytyków stwierdził: „Nie ma słów, by opisać głębokiego, potężnego ducha tego dzieła z jego wcześniejszego i najpiękniejszego okresu.”

Bliższe spojrzenie

Aczkolwiek Beethoven nie użył powolnego wstępu w III Symfonii, w IV powrócił do niego, tak jak w swych dwóch pierwszych symfoniach i jak to często pojawiało się w późniejszych symfoniach Haydna, jego dawnego nauczyciela. (Adagio w tym przypadku jest szczególnie podobne do Symfonii nr 102 Haydna, w tej samej tonacji). Cechą, którą niektórzy krytycy uznali za „dziwaczną”, były uderzające dysonanse, które narastają we wstępie przed porywającym Allegro vivace, bogatym w melodie.

Adagio jest ekspresyjnym i swobodnym rondem w Es-dur. Trzecia część (Allegro vivace) łączy w sobie elementy Scherza i Menueta, a część triowa jest w niej zagrana dwukrotnie, co tworzy strukturę pięcioczęściową zamiast zwykłej formy trzyczęściowej. Symfonia kończy się olśniewającym perpetuum mobile Allegro, ma non troppo, które ponownie nawiązuje do Haydna.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.