Moog Mother-32 Synthesizer review

Image 1 of 2

Moog Mother-32 Synthesizer

Image 2 of 2

Moog Mother-32 Synthesizer

Wobec niezliczonych możliwości wyboru sprzętu i oprogramowania, kto przy zdrowych zmysłach będzie się ekscytował syntezatorem z pojedynczym oscylatorem? W końcu mamy XXI wiek.

Okazuje się, że… mnóstwo ludzi. Może to mieć wiele wspólnego z etykietą, lub faktem, że jest pół-modularny i gotowy do pracy w formacie Eurorack, a może dlatego, że jest to po prostu przystępny cenowo punkt wejścia do królestwa patchowalnego zestawu analogowego.

Cokolwiek jest powodem, przybycie Moog Mother-32 wywołało poruszenie przed sezonem NAMM 2016.

Wyposażony w sekwencer, łączność MIDI oraz zestaw solidnych pokręteł i przemysłowych przełączników toggle, najnowszy instrument firmy Moog wizualnie pachnie intrygą – szczególnie, gdy jest zestawiony z dwoma innymi jednostkami Mother-32, aby dać użytkownikom posmakować klimatu starego Keitha Emersona.

Ale dopóki nie pobawisz się tym instrumentem, trudno powiedzieć, czy niektórzy uznają go za kolejny narkotyk modularny, czy po prostu fajny syntezator, bez którego można się obejść, biorąc wszystko pod uwagę. Przyciśnijmy naszą kosmiczną twarz blisko i spójrzmy…

Kontrola misji

Kiedy twój wzrok padnie na solidną, kompaktową konstrukcję Mother-32, zobaczysz retro-industrialną obudowę, której cały ciężar wynosi nieco ponad 1.5kg. Z przodu znajduje się gniazdo MIDI, a z tyłu 1⁄4-calowe wyjście audio oraz gniazdo zasilania 12V DC.

Wewnętrzny zasilacz sieciowy, z którym dostarczany jest Mother-32, posiada uniwersalną wtyczkę, która współpracuje z dowolnym źródłem zasilania o napięciu od 100 do 240V AC, 50/60Hz. Ponieważ istnieje duże prawdopodobieństwo, że widziałeś już zdjęcia Mother-32 w dwóch lub trzech szafach rack, pamiętaj, że nie możesz podłączyć zasilania z jednej jednostki do drugiej i będziesz musiał starannie ułożyć kable zasilające.

Panel przedni można zasadniczo podzielić na elementy sterujące oscylatorami/modyfikatorami dźwięku, miniaturową klawiaturę jednooktawową, 32-krokowy sekwencer i 32-punktowy patchbay. Jeśli syntezator nie wydaje się podążać za tradycją Mooga w zakresie wizualnie logicznego układu, nie jest on również szczególnie skomplikowany lub trudny w nawigacji po spędzeniu z nim trochę czasu.

„Zabawny sekwencer, solidne analogowe obwody i jego elastyczność sprawiają, że jest wart swojej ceny.”

Nasz jedyny oscylator sterowany napięciem (VCO) dostarcza dwóch smaków fal (ustalanych za pomocą przełącznika Saw i Pulse), i może być sterowany za pomocą pokręteł Frequency, Pulse Width i VCO Mod Amount. Jest tu pokrętło Glide (portamento), podczas gdy Tempo/Gate Length poniżej zarządza prędkością sekwencera.

Potencjał LFO Rate zarządza oscylatorem niskiej częstotliwości, ale użytkownicy mogą wybrać czy zastosuje on falę kwadratową czy trójkątną do twojego sygnału. Gałka Mix kontroluje połączenie VCO i wyjścia białego szumu (lub zewnętrznego audio).

Z tego miejsca nasz sygnał trafia do filtra sterowanego napięciem (VCF), który posiada zarówno tryb dolnoprzepustowy jak i górnoprzepustowy (ponownie poprzez przełącznik toggle), a także gałki Cutoff i Resonance. Filtr ten może być modulowany albo przez LFO albo przez Envelope Generator (EG), a wielkość tej modulacji jest kontrolowana przez… czekajcie na to… pokrętło VCF Mod Amount.

Ge posiada regulację Attack i Decay oraz przełącznik pozwalający określić, czy Sustain w Mother-32 pozostaje włączony, gdy nuta jest trzymana, czy też faza Decay następuje bezpośrednio po fazie Attack.

Wyłączenie

Od razu możemy szczerze powiedzieć, że brzmienie jest zdecydowanie w punkt Mooga z VCO. Jest brzęczący, bogaty, a kiedy obniżysz oktawy, dostarcza wystarczająco tłustego dźwięku, aby zadowolić.

Plus, zawsze możesz użyć LFO jako dodatkowego źródła dźwięku z kilkoma poprawkami. VCF, który jest klasycznym filtrem drabinkowym Mooga 24dB/oktawę, podtrzymuje tę wspaniałą dźwiękową tradycję, chociaż może mu brakować trochę wagi po stronie dolnoprzepustowej, gdy zaczniesz zwiększać rezonans.

Patchbay, który sam w sobie mógłby uzasadniać artykuł tej wielkości, znajduje się na szczęście po prawej stronie instrumentu, gdzie jakakolwiek plątanina kabli, którą sobie wymyślisz nie powinna kolidować z jakimikolwiek manipulacjami, które mają miejsce bezpośrednio po twojej lewej stronie.

Zajęło nam chwilę lub dwie, aby to rozgryźć, ale punkty połączeń, które są oznaczone białymi polami są wyjściami, podczas gdy te, które nie są oznaczone białymi polami są wejściami. Połączenia są wykonywane za pomocą kabli 3,5 mm, a Moog dołącza do instrumentu kolekcję długich, 6-calowych kabli.

Połączenia są bardzo bezpieczne, ale aby zmaksymalizować możliwości patchowania w scenariuszu wielostanowiskowym, sugerowalibyśmy zaopatrzyć się w dłuższe przewody, aby mieć pewność, że można to zrobić z łatwością.

Podobnie, choć klawiatura przycisków może być mała, ogólny rozstaw na przednim panelu działa i nigdy nie jesteś szczególnie ściśnięty podczas wystukiwania melodii lub programowania sekwencera Mother-32.

Mówiąc o tym, ci z Was, którzy pamiętają naszą recenzję Moog Sub Phatty z 2013 roku, z pewnością pamiętają zamieszanie wokół trybu Shift – implementacji zaprojektowanej w celu uzyskania zwiększonej funkcjonalności syntezatora poprzez kombinację naciskania przycisków i przełączania klawiatury.

Sekwencer Mother-32 z 64 możliwymi do przywołania wzorami wymaga również od użytkowników zapoznania się z serią opcji programowania w stylu „pod maską”, które są warte czasu, jaki trzeba poświęcić na ich opanowanie. Tworzenie zapadek (powtórzeń), wahań patternu, oraz slidów/akcentów jest dobrze udokumentowane w instrukcji obsługi. A ci, którzy są skłonni jęczeć z tego powodu, dobrze by zrobili, gdyby pamiętali o oszczędnościach, jakie zapewnia ten rodzaj konstrukcji.

Splash down

Z tyłu książeczki dołączonej do Mother-32 znajduje się dziewięć gotowych schematów patchy, które mogą wprowadzić Cię na drogę do tworzenia użytecznych i znanych dźwięków. Jest też kilka pustych miejsc, a dodatkowe szablony można pobrać z moogmusic.com w zależności od potrzeb.

I chociaż weterani tweakingu i syntezatorów mogą ubolewać nad powrotem do ery, w której tego typu notatki były powszechne, ich narzekania powinny być zrównoważone przez stopniowe odchodzenie od konwencji w kierunku prawdziwych odkryć, które Eurorack i odrodzona rewolucja modularna wprowadzają.

To powiedziawszy, Mother-32 może być zdradliwą małą bestią, chyba że szukasz jej tylko jako szybkiego sposobu na wstrzyknięcie trochę analogu do swojego świata dźwięków. Jest to oczywiście możliwe do osiągnięcia w mgnieniu oka, ale jak w przypadku większości ostatnich wydawnictw z Moog HQ, prawdziwa radość polega na wyrzeźbieniu z tej platformy czegoś odrębnego i osobistego.

Kilku syntezatorów zauważyło, że filtr i LFO nie radzą sobie ze śledzeniem 1V na oktawę bez patchowania, i dla niektórych będzie to irytujące. Stwierdziliśmy również, że podczas łączenia wyjść VCA w kilka jednostek, syntezator nie zapewniał takiego wzmocnienia, na jakie liczyliśmy. Użycie indywidualnych wyjść 1/4 cala było lepszym rozwiązaniem.

Pierwsi użytkownicy półmodularnych syntezatorów mogą się sporo nauczyć zajmując miejsce kierowcy w Mother-32. I z pewnością posiadanie do dyspozycji trzech racków przyspieszy drogę do tej satysfakcji (podobnie jak zaszczepienie go do istniejącego zestawu Eurorack), ale wciąż jest wiele brzmień, które można wyczarować za pomocą tylko jednego egzemplarza.

Zabawny sekwencer, solidne analogowe obwody i wrodzona elastyczność Mother-32 sprawiają, że jest on wart swojej ceny. To z łatwością dobry Moog za Twoje pieniądze.

Bądź jednak ostrzeżony – zakup jednego egzemplarza może doprowadzić Cię do zakupu kolejnych dwóch, a następnie do wyłożenia pieniędzy na cały zestaw Eurorack. To śliski stok…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.